Archiwum listopad 2008


Czy to sprawiedliwe?
19 listopada 2008, 20:37

Teraz jest źle, sen o mojej ukochanej Józi wraca. Mimo, że mam ją obok, mimio że to moja żona, nie mam jej dla siebie. Jest piekna, kocham ją i pragnę, jednak tęsknię za początkami. Ona jest całkiem inna niż kiedyś. nauczyła się wykorzystywać moją miłość do niej, nie sposób zliczyć ile było kłótni, ile razy sie wyprowadzała, najczęściej by na mnie coś wymusić. Ciężko mi to opisać, to jest skomplikowane. dla niej zrezygnowałem z całej rodziny, nie mam kumpli, miałem tylko ją. A ona... ona nie potrafi żyć bez koleżanek, matki i rodziny, dla swojej rodziny zrobiła by wszystko, natomiast moja rodzina to same zło. Wolny czas spędzamy tak jak ona chce, a jak tylko coś jest niezgodne z jej myślą to mam woję w domu. Większość czasu jest dla mnienie miła, oschła często opryskliwa. lekcewarzy mnie, zapomina o mnie. A ja sie staram wypełniać jej wszystkie zachcianki.

Pierwsze rany w sercu
19 listopada 2008, 20:29

Jak to często bywa, po wielkim szczęściu nadchodzi wielki smutek. Okazało się że Józia notorycznie mnie okłamuje, w wielu aspektach, okłamała a może zataila też wiele kontaktów z innymi facetami, np. z moim najlepszym kumplem, zreszta on też to zataił, Co prawda wszyscy ci inni byli przedemną więc nie powinno mnie to boleć, jednak było ichtylu, że bolał sam fakt, że w okolicy kręci się tylu exchłopaków mojej dziewczyny. Wszystkie te kłamstwa spowodowały wielką kłutnię, wyprowadziła się. Płakałem jak dziecko, bolało cholernie mocno. Po dwóch dniach postanowiłem pojechać do niej, to był błąd, w ten sposób pokazałem że zależy mi na niej. Ona okazała skruchę, I wruciła do mnie. Było znowu fajnie, juz nie tak jak przedtem ale fajnie. Jednak juz po kilku tygodniach okazało się, że jej skrucha była fałszywa, historia się potarzała kilka razy. zaczęła traktowac moja rodzine, jak zło ostateczne. Ciągłe wyjazdy do jej rodziny, okłamywanie mnie, oszustwa etc. Wszystko wybaczałem. Wzieliśmy ślub, co prawda tylko cywilny. Teraz jesteśmy juz dwa lata po ślubie, a ja dalej wybaczam.

Spotkania
19 listopada 2008, 20:23

Spotkania były częste i długie, całowaliśmy się i przytulaliśmy godzinami, odprowadzałem ją do domu choć było daleko. No i stało się, zakochałem sie po uszy, postanowiłem ja spytać o jej przeszłość. Powiedziała, że to nie prawda. Uwierzyłem i zaangażowałem się w ten związek. Po niespełna 2 tygodniach padły słowa KOCHAM, teraz planowanie wspólnych chwil itp. zanim sie spostrzegłem wprowadziła się do mnie. Oboje deklarowaliśmy szczerość, uczciwość oczywiście wierność, miłość. Było cudownie. To były trzy najpiękniejsze miesiące mojego zycia. Niedługo później miało się to zmienić, ja jeszcze nieświadomy nadchodzących wydarzeń, popadłem w euforię. Było to spełnienie moich marzeń.

Pierwsza randka
19 listopada 2008, 20:10

Miałem wolne, piękny majowy dzień, a ja w domu. Wpadne do kumpla może gdzies pojedziemy. No tak tylko on jest teraz ze swoją dziewczyną, przysiadłem się do nich tylko na chwilę, pogadaliśmy, kumpel żucił coś o tym, że nie mam dziewczyny, a ja palnąłem że albo sobie musze znaleźć dziewczynę, albo zacznę grać w jakieś RPG. Oboje spojrzeli na siebie, zrobiło mi sie wstyd, więc się ulotniłem. Postanowiłem się położyć wcześniej. Leżę w łóżku i oglądam TV, ktoś puka do okna, odzywa się kumpel u którego byłem tego dnia: "Wpadliśmy na kawę", Już chwilkę, musze się ubrać, na te słowa usłyszaelm chichot trzech osób w tym znajomy mi ze snow chichot. Tak to ona, W drzwiach stanęła Józia. Myślałem że śnię, ale to była prawda. Kawa, przerodziła się w randkę, zorganizowaną przez kumpla. oglądaliśmy filmy na łóżku, leżąc parami, na moich ramionach spoczywała głowa Józi, w penym momencie poczułem jej dłoń delikatnie przesuwającą się w górę i w dół na moim kroczu. To mnie lekko zdziwiło, ale słysząc tyle historii o niej... Druga rano postanawiają już jechać, nadal nie mam jej numeru, odprowadzam ją do auta, przystaje w ciemnym miejscu, chwytam, przyciągam i całuję, to kosztowało mnie wiele odwagi, ale zrobiłem to. Odniosłem wrażenie że nie była zadowolona, zapytałem, czy jutro mnie odwiedzą? Odparła że nie, ale może pojutrze, oczywiście się zgodziłem. Tej nocy miałem wspaniały humor, wspaniałe sny, i już nie mogłem doczekać się następnego spotkania.

Majówka!
19 listopada 2008, 19:48

To dzisiaj jedziesz na majówkę? zapytał mój pracodawca, Tak dzisiaj, mam nadzieje że będzie fajnie. Szef zaproponował skończyć wcześniej pracę. Nadmienił tez że ma nadzieję że w końcu znajdę jakąś dziewczynę. Sam tez miałem nadzieję, że coś się zmieni. Wieczorem dzwoni telefon, odbieram i słyszę "Gotowy? ja będę u ciebie za pół godziny", OK odparłem. Tym razem miałem nastawienie "bojowe" nie wracam bez numeru tel. jakiejś dziewczyny, nie ważne jakiej, ważne by zacząć. Majowka była nudna, ale w pobliskiej dyskotece bawiła się cała młodzież. Wiadomo, tam będą "dupy" żucił kumpel. Idziemy... Wchodzimy do baru, siadamy przy stoliku, ktos postawił mi piwo (znowu zapomnieli, że nie pije alkocholu), wsadziłem słomke i staram się pic to obrzydliwe piwo. Do stolika dosiada się "znajomy znajomego" rozwija się rozmowa z pominięciem mnie, postanawoiam iść na salę. Pokręciłem się troszkę i zanim zdążyłem zagadać do jakiejs dziewczyny, piwo się na mnie zemściło, poczułem się źle, przysiadłem na schodku przy wejściu, piwo mnie zamroczyło, słyszałem jej głos, głos Józi nawet ją widziałem, mówiła do mnie dość energicznie, chciała moja bluzę tłumacząc że jej zimno, zdjęła ja ze mnie, tak porypanego snu jeszcze nie miałem, to piwo mi zaszkodziło! Ktos otworzył drzwi, wpadło zimne świerze powietrze, poczułem chłód, otrzeźwiałem. gdzie moja bluza? Czy to był sen czy jawa? To nie byl sen, ktos mi zabrał bluzę, ide do bradu do kumpli, widzę że ktos siedzi w mojej bluzie, podchodze bliżej i widzę Józię. Przysiadłem się, może to moja szansa. Jednak ona nie była sama, miała chłopaka, na dodatek to jeden z moich znajomych, ale to nic. Cieszyłem się że mogę ją zobaczyć. siedziała na przeciw mnie w mojej bluzie i jadła pizze. Po chwili wszyscy poszliśmy się bawić w rytm technicznej muzyki. Wracamy do baru, siadam przy stoliku, miejsc niestety a może stety było za mało, więc dziewczyny miały usiąść na kolana chłopaków, oczywiście ja nie mam dziewczyny, więc będę jak zwykle siedział sam, otóż NIE. Józia po mimo iz jej chłopak miał wygodniejsze miejsce, postanowiła usiąść na moich kolanach. Moje serce wypełniło sie radością, jeszcze nigdy nie byłem tak blisko Józi. Było cudownie! Wierciła się i strasznie bolały mnie nogi, ale przyjemność bycia tak blisko niej była silniejsza, milczalem. znów idziemy się bawić, tym razem w parach, jeden z kumpli wepchnął mi w ramiona swoją koleżankę obok stała Józia i jej chłopak, Józia odepchnęła moja partnerkę i objęła mnie. To już pełnia szczęścia! Lepiej być nei mogło, przytulałem się i dotykałem jej ciało. Byłem wniebowzięty. Jednak noc się skończyła, a ja nawet nei mam jej numeru. Trudno, warto było jechac choćby dla tych kilku chwil. To byla najlepsza impreza w moim życiu.

Myśli i sny
19 listopada 2008, 19:33

Widzę ją, stoi tuz obok, dotykam jej dłoni, czuje jej zapach i smak. Podchodzi bliżej, całuje i przytula mnie, jestem pełen radości i nagle... pukanie, otwieram oczy i wracam do szarej żeczywistości. Znowu do pracy... ehhh nudne i bez senu to moje życie, całą kase oddaję rodzicom, czasem cos dostaję, ale wiem, że oni potrzebują tej kasy. Idę do pracy i wspominam sny o niej, było ich wiele. Juz kilka miesięcy minęło od tamtej imprezy, a ja cały ten czas zmarnowałem siedząc w domu. Zbliża się wiosna, miłość, romantyzm, wszyscy do okoła mają kogos tylko nie ja. Może ja jestem gorszy? Może nie jestem warty uwagi? Popadam w smutek, ronie łzy co wieczór. Udaję że jest OK, ale czuję ból. Zasypiam... Znów ja widzę, siedzi obok mnie, dotyka mnie i całuje, ronię łzy, bo wiem że to tylko sen. Mija kolejny dzień, miesiąc... Maj, podobno najpiękniejszy miesiąc w roku, czy to prawda? Postanawiam zapomnieć o Józi, ale wspominam o niej koledze, on na to że ją zna, i widuje codziennie. Zapytałem czy wie cos o niej. Powiedział ze wie wiele. Wie że jest "łatwa". On spotykał sie z jej najlepszą kumpelą, więc opowiedział mi co wiedział. Byłem zasmucony, to co mówił Darek to prawda... Przy okazji zaproponował mi wypad na majówkę. Zgodzilem się. Tego wieczora, czułem sie źle, bardzo źle... nie mogłem zasnąć, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. łzy lały się a ja sam już nie weidziałem czemu, czy dla tego że nie mam dziewczyny, czy dla tego, że nie mogę miec Józi? targały mna emocje, jednak przed całym światem zgrywałem obojętnego, nikt nie wiedział co do niej czuję, nikt nawet się nie domyślał! Moje nudne życie trwało dalej...

Jak to się zaczeło?
19 listopada 2008, 18:59

Już nie pamietam kto namówił mnie na dyskotekę, wiem że nie miałem ochoty jechać, jednak nie umiałem odmówić przyjacielowi w potrzebie. Wsiadłem do auta mojego Ojca i pojechałem. Gdy dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że z powodu śmierci Księdza odwołano imprezę. Jednak to nas nie powstrzymało. Postanowiliśmy pojachać do innej miejscowości. Gdy juz dojechaliśmy ukazał się naszym oczom prawie pusty parking. Impreza juz trwała, z tym ze nie było imprezowiczów. Na parkingu stała grupka nastolatków, wszyscy sie znali z moimi pasażerami włącznie. Nieśmiało podszedłem do nich, nic nie mówiąc stałem i przysłuchiwałem się im. W pewnym momencie padła propozycja, by wejść do środka i rozkręcić zabawę. Ktos powiedział, że za godzinę przyjedzie autobus, więc będzie więcej "wiary". Oczywiście z oszczędności, mój samochód(jak zwykle to bywało) miał posłużyć jako szatnia... Kolejno podchodzili i zostawiali swoje odzienie. W penym momencie usłyszałem pytanie, które zapadło mi w pamięci i ciągle je słyszę, gdy wracam myślami do tamtego dnia. Młodsza odemnie o dwa lata dziewczyna, nazwijmy ją Józia(nie chcę by miała mi za złe, to że uzywam jej imienia), zapytała się: "Czyje to autko" ktos wskazał na mnie, zaskoczony nieśmiało odpowiedziałem "Tak moje". Niestety (tu możecie mnie nazwać jak chcecie i macie rację) na tym rozmowa się skończyła. Błąkałem sie po sali, nigdy nie miałem śmialości w kontaktach z dziewczynami, ale jeszcze bardziej mnie przytłaczało, że na sali jest może 20 osób i wszyscy mają "parę" tylko nie ja. Zniknąłem z sali. Po kliku godzinach padła propozycja powrotu do domu. Nudno było więc postanowiliśmy wracać. Okazało się, że w powrotną droge mam zabrac do 5 osobowego auta 11 osób. No cóż zostałem postawiony przed faktem dokonanym. W aucie było ciasno, tylko z przodu było komfortowo, jednak nie długo, do auta wsiadła Józia, usiadła na kolanach pasażera z przodu. Widziałem ją drugi no moze trzeci raz, byla sliczna, spełnienei moich marzeń. Postanowiłem sie przełamac i jak tylko wysadzę pierwszysch pasażerów, zagadam do niej. Tak to jest świetna myśl! Ruszamy droga wyboista, więc Józia podskakiwała na kolanach Darka, pozostali zaczeli żucać w ich kierunku podteksty. Co za świnie, pomyślałem. Po chwili zerkam na nią, i widze jak ona rozpina Darka bluzę. W moich oczach pojawiły się łzy. Zacisnąłem zęby i dodałem gazu. Rozwiozłem wszystkich do domów, wjechałem na podwórko i zacząłem płakać. Zmarnowałem okazje! Nigdy nie mialem dziewczyny, nigdy nawet nie podrywałem. Wpadłem do domu, wszyscy jeszcze spali. Poszedłem do pokoju położyłem sie i usnąłem. Śniła mi się Józia. Jej piekne oczy, usta, dłonie, czułem jej zapach i dotyk. Cudowne uczucie! Podkochiwałem się w kilku dziewczynach, ale to było cos więcej. Następnego dnia w pracy, myślałem tylko o niej, wieczorem postanowiłem dac sobie spokój. Ona chce Darka, więc nic z tego nie będzie. W tym samym momencie w drzwiach stanął Darek. Zaprosięłm go i podpytywałem o Józię. On odparsknął: "Z nią phii, kto by ja chciał, a raczej kto jej nie miał hahaha", opowiedział mi wiele o niej, to co widział i to co słyszał. Okazało się że ona ma dość bujna przeszłość, i wiele związków za soba pomimo 17 lat. To mnie ostudziło ale nie całkiem.